REKLAMA

 

To nie żart! Pewien 25-letni Wrocławianin, świeżo upieczony absolwent medycyny, zatrudnił się w biedronce. Na stażu podyplomowym otrzymuje 2007 zł brutto, dyskont zaproponował mu na wstępie 2520 zł brutto z dodatkami. Artykuł ukazał się 20 lipca 2017 roku w gazecie "fakt". Poniżej cytuję pełną treść artykułu, który wzbudził wielkie kontrowersje na portalach społecznościowych oraz w środowisku medycznym.


Adam ma dopiero 25 lat, a już stracił złudzenia. Właśnie skończył niezwykle trudne i pełne wydatków studia medyczne. Jest pierwszym lekarzem w swojej rodzinie. Marzył o tym, by robić to, co jest jego pasją, a jednocześnie móc żyć na normalnym poziomie, założyć rodzinę. Teraz pracuje w Biedronce i mówi wprost: to większe pieniądze za nieporównywalnie mniejszą odpowiedzialność.


Nasz rozmówca już na wstępie prosi o zmianę imienia. Nie zgadza się też na pokazanie twarzy. – Gdybyśmy żyli w normalnym kraju, nie byłoby problemu – tłumaczy w rozmowie z Fakt24. – Ale że to Polska, a ja jeszcze nie podjąłem decyzji, czy wyjadę, wolę nie ryzykować – dodaje. Na razie zadziwia kolegów z Biedronki, którzy nie mogą uwierzyć, że pracuje z nimi, choć jest lekarzem.
Adam wynajmuje niewielki, ciemny pokój na obrzeżach miasta. Na jego dziewięciu metrach kwadratowych zmieści się tylko to, co niezbędne. Łóżko, biurko, krzesło, szafa i mnóstwo książek. Największe wrażenie robi podręcznik do interny wydrukowany na prawie 3 tysiącach stron. – Co roku wydawana jest uzupełniona wersja – objaśnia Adam. Najnowsza wersja książki z 2016 r. kosztuje 234 zł. A to tylko kropla w morzu wydatków. Ale zacznijmy od początku.
Pierwszy lekarz w rodzinie
Wybierając kierunek edukacji, Adam poszedł za swoim sercem. Jest pierwszym lekarzem w rodzinie. Jego rodzice są inżynierami. Kiedy powiedział im, co planuje, wspierali go. Chociaż pochodzi z niewielkiej miejscowości, nie przeszkodziło mu to. Raz w tygodniu dojeżdżał ponad 100 km do Wrocławia na kilkugodzinny kurs przygotowawczy prowadzony przez Fundację Uniwersytetu Medycznego.
Brał udział w zajęciach z biologii, chemii i fizyki. Według dzisiejszych stawek przy trzech przedmiotach kurs kosztuje 5580 zł (płatne w 6 ratach po 930 zł). Dostał się na trzy polskie uczelnie medyczne. Wybrał Wrocław. Pokój wynajął po znajomości. – Płacę 500 zł miesięcznie. W tym są już opłaty. Na warunki wrocławskie to bardzo tanio, nawet jeśli trzeba daleko dojeżdżać do szpitali – wyjaśnia.
A miał na co wydawać. Studia medyczne, choć (przynajmniej na razie) bezpłatne, wiążą się z ogromnymi wydatkami. Kiedy Adam podsumował koszt wszystkich książek, jakie musiał kupić, wyszła mu zawrotna kwota ponad 5 tysięcy złotych! – Czasem udaje się coś wypożyczyć, ale rzadko. Jak książek jest kilka, czy nawet 20 w rzadkich przypadkach, to na 280 studentów nie ma szans wystarczyć – wyjaśnia nasz rozmówca. Często jeden podręcznik przypada na dwa roczniki. Ćwiczenia muszą być nowe, ponieważ się je wypełnia. Poza tym są autorstwa ludzi z katedry. – Jak przyszedłem z zeszytem z czystymi kartkami i używanym zeszytem ćwiczeń, to prawie wyleciałem z zajęć – tłumaczy 25-latek.
Biedronka wygrywa ze szpitalem
Dlaczego po tak trudnych, prestiżowych studiach pełnych kosztów i wyrzeczeń zdecydował się na pracę w Biedronce? – Na drugim roku jeden z wykładowców powiedział nam, że pora znaleźć sobie normalną pracę. Myślałem wtedy, że żartuje – wspomina Adam. Złudzenia stracił, gdy w czasie studiów musiał brać udział w praktykach na różnych stanowiskach w szpitalu. – Kompletnie za darmo – mówi 25-latek.
Teraz, po wakacjach, czekają go 13-miesięczne praktyki za głodową stawkę 2007 zł brutto (ok. 1400 zł na rękę). Później, po zdaniu egzaminu lekarskiego, przejdzie na etap rezydenta z pełnym prawem wykonywania zawodu i pensją 3170-3602 zł brutto, a po dwóch latach dostanie 3458-3890 zł brutto (zależnie od wybranej specjalizacji). Kwoty te wyglądają rozsądnie, jeśli się nie weźmie pod uwagę jednego. – Rezydentura to takie drugie studia, tylko uczysz się sam i za wszystko płacisz. A niezbędne kursy są drogie. Np. Kurs USG, który powinno się powtórzyć kilka razy, by robić to dobrze, kosztuje ok. 2 tys. zł – mówi Adam. Czas trwania szkolenia specjalizacyjnego wynosi od 4 do 10 lat. – Ciężko się w ten sposób utrzymać samemu, nie mówiąc już o założeniu rodziny – wzdycha nasz rozmówca.
Dlatego młodzi lekarze radzą sobie, jak mogą. – Zobaczyłem ulotkę pobliskiej Biedronki. Szukali pracowników za 2520 zł brutto już na wstępie. Czyli pół tysiąca więcej, niż w szpitalu. A dodatki nieporównywalnie lepsze – wyjaśnia. Wystarczy powiedzieć, że Jeronimo Martins  poza Multisportem i innymi benefitami zapewnia odzież roboczą (koszulka, fartuch, obuwie, rękawiczki) oraz wszystkie niezbędne narzędzia, a także możliwość skorzystania z firmowej pralni lub ekwiwalent za środki do prania. W szpitalu może o tym pomarzyć. – Wszystko musimy kupić sami. Fartuch, bluzę i spodnie medyczne, stetoskop. W sumie trzeba liczyć ponad 500 złotych – mówi 25-latek.
Po 3 latach pensja w Biedronce wzrasta o przynajmniej 300 zł. – A przecież można tam iść praktycznie z ulicy. Bez kosztownych i długich studiów. A odpowiedzialność jest o niebo niższa – podsumowuje 25-latek. Jak mówi, nawet w czasie praktyk nie zrezygnuje z dorabiania. Chociaż nie wie, jak to wpłynie na jego zdrowie. – Rozważam też zrobienie kursu niemieckiego i wyjazd za granicę – dodaje w rozmowie z Fakt24. Z jego 24-osobowej grupy decyzję o wyjeździe podjęło już 7 osób.
Sytuacja młodych lekarzy jest tragiczna 
Rocznie studia medyczne kończy kilka tysięcy osób. Według danych, jakie uzyskaliśmy z Naczelnej Izby Lekarskiej, w ubiegłym roku zaświadczenia potrzebne przy wyjeździe do pracy w innych krajach Unii Europejskiej odebrało aż 694 lekarzy i 177 lekarzy dentystów. Wielu medyków już na studiach myśli o wyjeździe za granicę i aktywnie uczy się języków obcych.
– Ważną kwestią jest to, że lekarzy jest za mało i że już w tej chwili w całej Polsce zamykane są oddziały, bo brakuje rąk do pracy. Jest coraz gorzej. Lekarze muszą brać coraz więcej dyżurów, bo inaczej pacjenci pozostaną bez opieki – mówi Damian Patecki, lekarz w trakcie specjalizacji z anestezjologii i intensywnej terapii, a także założyciel i wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów. 
Resort nauki szacuje, że wykształcenie lekarza kosztuje co najmniej 500 tys. zł. – Dane w tej materii są manipulowane przez polityków w zależności od potrzeb – twierdzi Damian Patecki. – Podają absurdalnie zawyżone kwoty, żeby wprowadzać w błąd opinię publiczną i nas straszyć, że będziemy mieli odpracować studia. Najlepiej w dzień jako lekarz, a w nocy na mopie jako salowy – ironizuje gorzko nasz rozmówca.
Jak zmienić tę fatalną sytuację? Wystarczą dwie rzeczy
– Co ministerstwo powinno zrobić, żeby zachęcić nas do pozostania w Polsce? Wystarczą dwie rzeczy. Pierwszą jest godne wynagrodzenie. Drugą - zwiększenie nakładów na ochronę zdrowia. W Polsce mamy beznadziejny system. Pacjenci czekają w kolejkach, bo jest za mało pieniędzy na ich leczenie – mówi Patecki w rozmowie z Fakt24. Jego słowa potwierdza Marcin Lewicki, lekarz rezydent robiący specjalizację na wydziale farmakologii w szpitalu przy ul. Borowskiej we Wrocławiu. – Wracam z drugiej pracy. Mam ich 3. Z czwartej właśnie zrezygnowałem – mówi w rozmowie z Fakt24. – Ale nie mam innego wyjścia. Dla szpitali jesteśmy darmową siłą roboczą. Zarówno dla nas, jak i dla pacjentów to śmiertelnie niebezpieczne! – podkreśla.
Lekarze obawiają się, że ich pensje zostaną podniesione o zaledwie 20 zł. Tak wynika z projektu ustawy o minimalnych wynagrodzeniach, który został przyjęty przez Senat i czeka na podpis prezydenta. – Dlatego napisaliśmy własny projekt, który postuluje dobre wynagrodzenia dla wszystkich pracowników ochrony zdrowia. Zebraliśmy pod nim aż 240 000 podpisów. Poza tym, 2 października planujemy rozpocząć strajk głodowy. Celowo wybraliśmy tę formę protestu, by nie szkodzić pacjentom – mówi Damian Patecki podkreślając, że politycy zlekceważyli postulaty, które nic nie kosztują, np. zmniejszenie biurokracji. – Jeśli to nie pomoże, rozważamy strajk – dodaje Lewicki.
W środę, 19 lipca odbędzie się protest medyków. Wystartuje o 15.00 sprzed Sejmu. Lekarze następnie przejdą na Plac Trzech Krzyży. Blokowane będą ulice w okolicach Sejmu.

KATEGORIA: BĘDĄC MŁODYM LEKARZEM, STAŻ PODYPLOMOWY.

Prześlij komentarz

 
Top